akcja Konin
Miasto dla Obywateli - Obywatele dla Miasta


Patrzę na Konin

2011/05/09


… z troską o miasto, które jest dla mnie, jak i dla większości mieszkańców, Małą Ojczyzną. Nie urodziłem się tutaj, ale jest moje. Kiedyś patrzyłem na inne, starsze, większe czy nowocześniejsze. Zazdrośnie. Teraz chcę być dumny z Konina tak samo jak z miasta, z którego pochodzę. Mieszkam tu z wyboru. Z wiary, że warto tu mieszkać.

Dzisiaj o dwóch Koninach. Niepopularne, a konieczne jest dyskutowanie o tym, co miasto czeka za kilkadziesiąt lat. Może nie dla nas, ale dla naszych dzieci. Ile możemy dla nich zrobić? Jak? Szukać rozwiązań i specjalistów. Przenosić i wdrażać to, co innym się udało. Zresztą te zmiany w mieszkańcach już zaczynają następować.

Nieuczciwie jest milczeć. Ale też źle widzieć tylko to co zepsute. Miasto ma doskonałą lokalizację, młodą społeczność, energię. Tak dużo do użycia. Ale i do stracenia.
Mamy także niechęć do inicjatywy. Oczekiwanie zmian danych, a nie budowanych samemu. Administrację i polityków trzeba zachęcać do społecznej dyskusji (oczywiście, że za cenę laurki w wyborach). To rola nas, mieszkańców. Nie liczmy na odgórną inicjatywę. Czekaliśmy dwie dekady. Każdy widzi co z tego wyszło.

Mamy Starówkę odciętą od Nowego Konina mimo ponad sześćdziesięciu lat od budowy pierwszych osiedli. Nadal nie ma chodników, komunikacji dopasowanej do potrzeb mieszkańca. Brak pomysłu, jak zszyć te dwa „ciała”. To stare, ubrano ładnie na pogrzeb, w nowe chodniki i bruk. Zapomniano, że trup w ładnych ciuchach nadal jest trupem. Nikt go nie odwiedzi. Bo po co? Wśród wielu niechcący wywołanych katastrof zabito mały handel, wprowadzając do centrum Starówki market (czego chyba nie ma w innych miastach?). Odebrano ostatecznie szansę na to, by to miejsce mogło być ponownie centrum miasta. I nie chodzi tylko o wspominany brak dojazdu. Zabito Starówkę myśleniem, że jedynie nasycenie dawnego rynku i kamienic kolejnymi urzędami zmusi nieruchawych, blokowych mieszkańców do bycia w tej części Konina. Błąd. Nic co wymuszone nie sprawia przyjemności. Trup zamyka oczy o 15.30, kiedy w ostatnim biurze gaśnie światło. W weekendy nie ma nawet tego.

Mamy na Starówce tablicę pamiątkową i popiersie Piłsudskiego, który tylko raz odwiedził to miasto. Nie ma natomiast w Koninie pomników, ba! nawet tablic informujących o ludziach,z których powinniśmy być dumni – zasłużonych dla miasta i Polski Koninian. Brak też informacji o dawnych mieszkańcach: Polakach, Żydach, Niemcach, Szkotach czy Rosjanach. Pozostały po nich domy- niemi świadkowie barwnej historii. Był Oscar za muzykę filmową, na pojeździe stworzonym przez Koninianina zdobywano Księżyc, Koninianin fundował katedrę medycyny na Uniwersytecie Jagiellońskim czy w końcu wynalazł to, co prawie każdy z nas zna lepiej lub gorzej – lateksowa prezerwatywę. O nich trzeba pamiętać.

Musimy zacząć rozmawiać, by urzędnicy zrozumieli, że nie są sami. Żeby zrozumieli, że po drugiej stronie stoi partner i obywatel. Że razem zobaczymy więcej. Mieszkańcy chcą włączać się do dbania i budowania naszego wspólnego domu,Konina. Że to nie atak, a wyciągniecie ręki. Zaproszenie do wspólnej pracy. I jak napisano na jednym z banerów w Niesłuszu podczas protestu mieszkańców: „Nasz dom nie kończy się na naszej wycieraczce.” W innych miastach, oddaje się lokalizacje na starówkach dla organizacji społecznych, klubów. Popatrzmy co udaje się we Wrocławiu, ale też i w mniejszych od Konina miastach, jak choćby w Jarocinie.

Bartosz Jędrzejczak

2015 :: Stowarzyszenie Akcja Konin - Miasto dla Obywateli - Obywatele dla Miasta

Modernizacja strony www finansowana przez Fundację im. Stefana Batorego w ramach programu Obywatele dla Demokracji, finansowanego z Funduszy EOG