akcja Konin
Miasto dla Obywateli - Obywatele dla Miasta


Moje, Twoje… kurka wodna, NASZE!!!

2014/03/21


Wyrosłem w pokoleniu, które często słyszało – a to od dziadków, bliskich, znajomych, nauczycieli – ‘to jest NASZ kościół, a to jest ICH kościół’, czy ‘to jest NASZ cmentarz, a to jest ICH cmentarz’. O ile jeszcze w kontekście tych przedwojennych nekropolii i budowli, w czasach podziałów, mogło mieć to zastosowanie, to dziś, w XXI wieku, w świecie otwartym na człowieka, kiedy szczycimy się faktem, że jesteśmy państwem członkowskim Unii Europejskiej i przeszkodą nie są już przejścia graniczne, zdaje się, że powinno dawno przebrzmieć, wybrzmieć i zaniknąć. Okazuje się, nic bardziej mylnego.

Jak się zdaje, wielu z nas żyje i rozumuje jeszcze dawnymi schematami, zamyka się w świecie stereotypów i ani myśli wychylać nosa poza ten swój własny wyimaginowany, pełen, jak można zauważyć, demonów świat. Moje, Twoje, Ich, Jego, Jej, przewija się co chwilę i w wielu kontekstach.

W NASZYM mieście istnieje jeszcze – i to słowo jeszcze należy podkreślić – wiele miejsc, które zasługują na odpowiednie upamiętnienie, na ratunek, na konserwację, czy restaurację. Są one nieożywionymi pomnikami przeszłości tego miasta, jego historii, historii ludzie, którzy byli i są nadal z nimi związani. Ostatnimi laty coraz częściej podejmuje się pewne działania, które mają na celu ocalenie takich miejsc. Jednak to wciąż za mało. Ale główną przeszkodzą, bardzo często, jest ograniczone myślenie.

Ratujmy ten zabytek, pada hasło. Hasło z jednego gardła, jednego serca, jednej głowy, a nagle odzywa się pięć innych; nie, to nie nasze, to ich, niech sami o to dbają, niech zapłacą, niech zrobią, naprawią, umywamy od tego ręce.

Remontujmy stare nagrobki, pada z innych ust. Ale które? Nasze, czy Ich?, padają pytania z kilkorga ust innych. I pytanie zasadnicze, a raczej myśl przewodnia – remontujmy według zasług, nie według stanu nagrobka, nie według wieku, nie według walorów architektonicznych, nie według faktu, że historię miasta tworzył tak samo szary Kowalski zmarły sto lat temu, jak prominentny obywatel zmarły sto pięć lat temu. Absolutnie nie liczy się fakt, że TEN NASZ kościół, i TEN ICH, TEN NASZ cmentarz i TEN ICH, TE ICH budynki i TE NASZE budynki (które często dawniej były ICH), to przecież wspólna NASZA HISTORIA.

Doskonale zdaję sobie sprawę, że wielu z nas powie, ale nie możemy łamać stereotypów i wyprowadzać ludzi z błędu, bo wielu z nich żyło w innych czasach, w innej rzeczywistości i mentalność mają inną. Dlatego zapytam – kto, jak nie My, ci bardziej otwarci i elastyczni, ma tę mentalność zmieniać? Kto, jeśli nie My, ma powiedzieć; nie ma podziału na TWOJE i MOJE, jest jedna wspólna historia, jedno wspólne dziedzictwo miasta, NASZE.

I bez względu na to, czy ktoś z dawno żyjących był Polakiem, Żydem, Niemcem, Szwajcarem, Szkotem, ewangelikiem, katolikiem, prawosławnym, lekarzem, aptekarzem, fabrykantem, sklepikarzem, piekarzem, gospodynią domową, czy cieciem, to mieli swój udział w życiu tego miasta, bez nich, bez każdego z osobna, miasto nie wyglądałoby, jak wygląda, bez nich, nie miałoby racji bytu. To oni tworzyli historię, i to są ich największe zasługi, wkład w rozwój i życie tego miasta. Każdy z nich, to odrębna historia, która się wydarzyła, która miała miejsce, a fakt, że chwilami była mniej lub bardziej chlubna, nie powinien mieć większego znaczenia, bo to nadal jest historia tego miejsca. Historia, to nie tylko pozytywne postaci, zdarzenia, czyny. Po latach można pamiętać o tym co złe, co niedobre, ale na litość boską i zdrowy rozsądek, nie karzmy zabytków i tych ostatnich ostoi pamięci o dawnych ludziach, o dawnym mieście, jak budynki, za to, jacy byli ludzie, którzy pod nimi spoczywają, albo w nich mieszkali.

Kilka lat temu głośno było o tym, że na rządowej stronie, w poczet ‘władców’ naszego kraju włączono komunistyczne władze Polski. Argumentowano, że nikt ich nie chciał, że zbrodniarze, że władza narzucona siłą, że obca, etc., etc. Ale na każdego boga, to miało miejsce! Taka była historia! Ci ludzie istnieli! Podobnie, jak szewc, lekarz, folksdojcz, ksiądz, cieciowa, złodziej, fabrykant, morderca, czy burmistrz z Konina. Nie zachowujmy się jak starożytni Egipcjanie, a mamy do tego tendencje… Wymarzmy z piramid i ze wszystkich świątyń na wieki, hieroglify z imionami tych, którzy ideologicznie nie byli nam bliscy, a wręcz byli naszymi wrogami. Zapomnijmy przy tym, że oni tworzyli charakter miasta, że mieli jakiś swój wkład w jego rozwój, że dzisiaj korzystamy z ich doświadczeń, wiedzy, bierzemy przykłady i wciągamy wnioski z ich działań, a często nadal… mieszkamy w ich domach.

Nie  jest moją intencją wybielanie, usprawiedliwianie, czy gloryfikacjach niecnych, złych, czynionych z niskich pobudek działań, ale pamiętajmy, że to wszystko, to historia, a o niej trzeba pamiętać, choćby była mało chlubna. Dla przykładu i ku przestrodze.

Nie dzielmy też na MOJE i TWOJE, bo to wszystko jest NASZE i określa nas, jako obywateli tego miasta.

Damian Kruczkowski

 

2015 :: Stowarzyszenie Akcja Konin - Miasto dla Obywateli - Obywatele dla Miasta

Modernizacja strony www finansowana przez Fundację im. Stefana Batorego w ramach programu Obywatele dla Demokracji, finansowanego z Funduszy EOG