III. Kuczka, czyli sukka (hebr. סוכה)
2022/03/23
– Pokażę pani, gdzie to jest – mówi Aleksander Chojnacki i zakłada płaszcz. Chyba się trochę spieszy. Odległość pomiędzy jego kancelarią przy Wojska Polskiego, a 3 Maja 42 pokonujemy w trzy minuty. Pana Aleksandra i to, że wie, gdzie w Koninie są kuczki zapamiętałam ze spotkania z Łucją Pawlicką- Nowak. Po niechlubnym zburzeniu budynku szkoły talmudycznej, razem z fundacją „Pełnym Głosem” zorganizowaliśmy przed sześcioma laty kilka spotkań dotyczących kultury żydowskiej. Wśród nich było spotkanie z byłą dyrektorką muzeum w Gosławicach. Łucja Pawlicka-Nowak o losach konińskich Żydów wiedziała wszystko, a – jak się okazało – część widowni też była w tej historii całkiem nieźle zorientowana. Stajemy przed budynkiem, który minęłam w życiu setki razy i nigdy nie przyszło mi do głowy, że widoczny od strony podwórka balkon, to kuczki.
Konstrukcja ta nazywa się inaczej sukka, w tłumaczeniu z hebrajskiego – szałas i potrzebna jest do obchodzenia święta Sukkot. W praktyce kuczka jednak wcale nie musi przypominać szałasu, szczególnie w krajach, w których jesienią – podczas Sukkot – jest zimno.
W celu obchodzenia Sukot Żydzi budują szałasy i spędzają w nich czas przez siedem dni święta. Tradycja nakazuje, aby szałas stał się dla Żydów tymczasowym domem, co realizuje się przynajmniej przez spożywanie w nim posiłków W Izraelu oraz w innych krajach o cieplejszym klimacie, wiele osób nie tylko spędza wiele czasu w ciągu dnia, ale także nocuje w szałasach. W
krajach, gdzie w Sukot jest chłodno i deszczowo, jak w Polsce, tradycja zwalnia z obowiązku przebywania w szałasie, jeżeli pogoda uniemożliwia spożycie posiłku. Suka, czyli szałas świąteczny, musi posiadać minimum trzy stabilne ściany, wykonane z dowolnego materiału. Budulcem dachu mogą być wyłącznie rośliny, np. gałęzie drzew, bambus, itp. Suka powinna stać pod otwartym niebem i jej dach powinien być dziurawy, by w nocy widać było z jej wnętrza gwiazdy. Wnętrze szałasu powinno być bogato zdobione malowidłami, owocami, kwiatami, gałęziami drzew owocowych, a czasem nawet kobiercami (https://polin.pl/pl/sukkot-swieto-
szalasow).
– O tym, że to kuczki dowiedziałem się podczas sporządzania aktu notarialnego – mówi Aleksander Chojnacki. – Powiedzieli mi o tym klienci. Spróbuję poszukać w aktach jakichś informacji o dawnych właścicielach tego budynku. Mówię, że będę bardzo wdzięczna i dzielę się informacją o kamienicy przy Wojska Polskiego, od której zaczęliśmy nasz krótki spacer. Józef Lewandowski w „Czterech dniach w Atlantydzie” opisał ten budynek i jego mieszkańców tak:
Po drugiej stronie rzeki trzypiętrowa kamienica, jedyna posiadająca bieżącą wodę i kanalizację. własność doktora Kabaty. Na parterze mieszkał stary Bajrach, jeden z miejscowych bogaczy. (…) Bajrach kiedyś przyjął ojca i mnie herbatą, pokazał swój księgozbiór. Okazało się, że jest zbieraczem starodruków hebrajskich. Wyjmował z szafy foliały, razem odczytywaliśmy daty
wydania. Moim oczom ukazywały się niepojęte znaki, jeden tom nosił datę przed-Gutenberowską. Jeśli nie była to pomyłka, to tom był drukowany z klocka, jak drzeworyt. Byłem zbyt młody, by ocenić bibliotekę, ale wiedziałem, ze trzymam w ręku bezcenne skarby (1991:14).
Żegnamy się. Patrzę na kamienicę nad Wartą, myślę o Bajrachu, hebrajskich starodrukach, wojnie w Ukrainie i o tym jak szybko znany nam świat staje się historią.
Magdalena Krysińska-Kałużna
#Energialudzi #Konin_Tu_płynie_energia